W sobotę, 11 maja br., na zaproszenie księdza prałata Tadeusza Pajurka pojechaliśmy do Lublina. Nie były to zwykłe odwiedziny. Mieliśmy przekazać do tworzącej się Izby Pamięci przy kościele pod wezwaniem Sanktuarium Świętej Rodziny, bardzo ważną dla byłych więźniów Hrubieszowa pamiątkę. A mianowicie – fragment prześcieradła więziennego z podpisami więźniów politycznych, którzy spędzili czas za kratami w tym więzieniu w latach 1981-1983.
Ten zaimprowizowany plakat przekazał ks. Tadeuszowi nasz kolega Andrzej Krasuski, u którego on był w depozycie przez te wszystkie lata.
– Ciężko jest mi się rozstać z tą pamiątką. Wisiała u mnie na ścianie codziennie przypominając przez co przeszliśmy i o co walczyliśmy. Rozmyślałem o losach „sygnatariuszy”. Niestety niektórych już nie ma wśród nas. A nieubłagany czas podpowiada, że kiedyś my tez staniemy się historią. Wtedy doszedłem do wniosku, że nie może ten artefakt być tylko rzeczą prywatną. Trzeba zachować go dla przyszłych pokoleń. Bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że nasz kochany przyjaciel, kapelan z Hrubieszowa, który odważnie pomagał nam, więźniom politycznym, w najbardziej dla nas ciężkim okresie, tworzy Izbę Pamięci przy kościele pod wezwaniem Sanktuarium Świętej Rodziny„Właśnie tam musimy zdeponować naszą historię!” – pomyślałem i dziś, ze smutkiem, ale i z dumą nasz plakat przekazuje – powiedział kol. Andrzej.
Ks. Tadeusz Pajurek nie krył zadowolenia. Jest to nasz przyjaciel od niepamiętnych czasów. Jego duchowe i moralne wsparcie w więzieniu było dla nas, jak łyk świeżego powietrza.
Sam ks. Tadeusz wspomina, że kiedy na plebanii ks. Proboszcz zapytał, czy są chętni żeby pójść do więźniów politycznych, to zgodził się bez namysłu. – Byłem młody, może dlatego nie pomyślałem o niebezpiecznych konsekwencjach? – zastanawia się. – Ale pomyślałem: co mi zrobią? Jestem sam. Nie mam rodziny. Czyli nie będą mieli żadnych możliwości nacisku. A Bóg jest ze mną i da mi sił. Tak zostałem kapelanem w więzieniu w Hrubieszowie. W miarę możliwości przemycałem listy, inne rzeczy. Ochrona mnie nie przeszukiwała – opowiada.
W uroczystości przekazania pamiątki uczestniczył również Roman Bielański – przez Stowarzyszenia.